wtorek, 30 września 2014

Wiatrak, tort, Sal u Katarzyny.......i moje refleksje.

        Wtorkowe powitanie. 

Serdecznie witam w kolejny wtorek. Szczególnie miło jest mi powitać nowe Obserwtorki, które zasiliły grono komentujących. Za wszystkie przemiłe komentarze pod postami bieżącymi, jak i starszymi bardzo dziękuję. Staram się na bieżąco do tych komentarzy udzielać odpowiedzi, ale jeśli kogoś pominę, to proszę o wybaczenie. Jest ich tak dużo, że wpadka każdemu może się zdarzyć.
 Kolejny miesiąc mojego blogowania za mną, sądząc po ilości osób, które u mnie zawitały / z czego bardzo się cieszę / , nie jest źle. Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że to taka świetna zabawa. Mam kontakt z ludźmi z całej Polski /podczytuję Wasze profile/, i nie tylko, Wasze blogi o przeróżnej tematyce są inspiracją do mojego dalszego pisania. Wiem, nie opowiadam śmiesznostek, ale taka moja natura, więcej powagi niż humoru.
Wiecie już, że zapisałam się do Katarzyny z bloga Krzyżykowe szaleństwo na Sal bożonarodzeniowy, tutaj link :
http://krzyzykowe-szalenstwo.blogspot.com/2014/09/155-sal-bozonarodzeniowy.html
i moje poczynione przygotowania :






jak widać na załączonym zdjęciu :wydrukowany wzorek , mulina Ariadna / chociaż mi odradzano/ kanwa , którą będę używała pierwszy raz,  niby drobna, ale inna niż te które dotąd u mnie wiodły prym, taka miękka, więc chyba nie obejdzie się bez wspomagania tamborkiem, czy chociaż jakąś rameczką, ale to czas pokaże. Mam zamiar przeznaczyć na ten haft około godzinki, dwóch dziennie, by nie zaniedbywać innych rozpoczętych haftów. Ponadto od jutra u Danutki 38 rusza nowy kolorek i jaki by to nie był zapisuję się w ciemno, to się wiąże również z wymyśleniem czegoś stosownego. Zabawa u tejże Danusi jest zawsze fajna, a ja chcę się bawić, cokolwiek by to oznaczało.

Teraz kolejny biszkopt w wykonaniu mojego małżonka, nie rozkrojony, ale w całości, zdjęć porcji nie zrobiłam, bo nie zdążyłam, w tak ekspresowym tempie został skonsumowany, ale chyba był dobry, skoro już go nie ma. Mnie smakował. Oto on :





Tym razem smaka narobiłam tortem biszkoptowym, nie grzybami, więc chyba nikomu ciśnienie nie podskoczyło, mam taką nadzieję.

 Żeby nie było, iż tylko takie sprawy mam na głowie, jak Sal czy torcik , następny mój hafcik, który po oprawieniu - niestety fotki brak - dostał mój starszy syn w prezencie i zabrał go do Londynu, więc same rozumiecie..... Fotka będzie bez rameczki, a hafcik przedstawia  Wiatrak. Oczywiście kanwa 18, mulina Ariadna, wzór z naszej rodzimej gazetki z wzorami czyli HP, lub Kram z robótkami, kto by to spamiętał, jak to dawno było.





Nawet dość wyraźne to zdjęcie wyszło, widać że to haft nie malowany obrazek. Zresztą oceńcie sami.
 Tymże obrazeczkiem żegnam się dzisiaj z Wami, jednocześnie zapraszam na kolejne spotkanie w Słomianym zapale, już w piątek.
 Udanego, jesiennego tygodnia Wam życzę. Buziaczki, pa, pa, jak mówi moja wnusia Karolinka.

sobota, 27 września 2014

Po wielkich perypetiach, obiecany krótki pościk.


Witam wieczorową porą.
    
 Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, dzisiejszy post będzie krótki, ale treściwy.
Przy wydatnej pomocy Kochanej Majeczki z bloga  "Moje 5 minut" udało mi się wkleić banerek do zabawy  pt. Sal Bożonarodzeniowy,  który na swoim blogu  "Krzyżykowe szaleństwo" organizuje Katarzyna. Wzorek już mam, teraz tylko wydrukować i  pomyśleć na czym go wyszyję, skompletować nici, (na pewno nie będzie to DMC, bo to nie moja liga, a dowolność  nie jest zakazana) i zabieram się do roboty.  O postępach w pracy będę informowała na bieżąco, chyba że Kasia zarządzi inaczej. Tak że nie zdziwcie się, jak będą publikowane jakieś fotki.

Miało być krótko, ale muszę Wam pokazać dzisiejszy zbiór rydzy  mojego męża / znowu komuś podskoczy ciśnienie /, wszystkie już zostały odpowiednio przetworzone, czyli co ładniejsze kapelusze do marynaty,  reszta do sałatki po cygańsku,  "zasłoikowane".






Ale to nie koniec wieści. Nasza  bliska znajoma Ewelinka była na Olimpiadzie Specjalnej w Kamieniu Pomorskim, gdzie w różnych dyscyplinach sportowych uczestniczyły osoby  niepełnosprawne umysłowo  i przywiozła taki piękny medal z tej imprezy :




Były też pamiątkowe koszulki, i frajda z tak dalekiej jazdy autobusem, bo z Krosna do Kamienia Pomorskiego jest około1000 km. Najważniejsze, że wszyscy wrócili cali i zdrowi, zadowoleni z wyjazdu nad morze.

Na zakończenie  jeszcze mały hafcik, jaki nawinął mi się pod rękę. Nic specjalnego, ale coś z haftu musi być. Tytuł obrazka " Zakochani".


Jakość fotki niespecjalna, ale jest na niej data wykonania..
Późna pora, więc czas się pożegnać. Dobrej nocy wszystkim życzę i na kolejną wizytę we wtorek zapraszam.




piątek, 26 września 2014

Pisane na raty, koników ciąg dalszy i coś jeszcze.

                                                            Witam w piątek.

Witam nowe Obserwatorki, a szczególnie Aldonkę, która dzisiaj odwiedziła mnie z komentarzem. Od wtorku w komentarzach głosowałyście na zamieszczone  w poprzednim wpisie obrazy . Były tam rózne wersje koników, ale był też mojej kompozycji obraz " Cztery Pory Roku". Ten ostatni zyskał największe Wasze zainteresowanie i zachwyt, on też zwyciężył w głosowaniu. Wniosek z tego taki, że nawet w komentarzach można się dobrze bawić, chociaż jest to krótka zabawa, ale ilość pozostawionych słów tamże, świadczy że nie macie nic przeciwko.
W swoim komentarzu Danusia Witkowska, / wszyscy ją znacie, a ja wiele jej zawdzięczam i tu wielki pokłon w Jej stronę / stwierdziła, że rozwijam się w blogowaniu w dobrą stronę, i wierzy  że dam sobie radę. Ja aż taką optymistką nie jestem, ale ciągle się uczę i korzystam z Waszych rad, za które bardzo dziękuję, w tym miejscu każdej z osobna. Nie będę wymieniała  po kolei, bo zajęło by to wieki, a przecież nie o to chodzi.
Rewizytując Wasze blogi z komentarzami, oglądam wspaniałości w różnych technikach wykonane. Sama specjalizuję się w jednej i tu dążę do uzyskania jak  najlepszego efektu. Inne techniki zostawiam dla podziwiania, nie będę zmieniała upodobań, bo wiem ile mogę , chociaż chciałabym więcej. Jednak dość tego przynudzania. Dalszy ciąg obrazków z konikami czeka.
Pierwszy to " Amazonka"  wg Kossaka, oprawiony,  oto on:

Drugi  Polowanie, wzór z Haftów Polskich, kanwa  18, mulina Ariadna, również oprawiony



.Dla tych, którzy za konikami nie przepadają, będzie Macierzyństwo, wg obrazu.S.Wyspiańkiego,
fotka nie najlepszej jakości, ale co mi tam / możecie na mnie trochę popsioczyć - nie obrażę się

Wracając do przeglądanych Waszych blogów,  widzę coraz to nowe zabawy, Candy, Sal -e.Zabawy interesujące, ale ja nadal mam problem z wklejaniem banerków, linków, więc jeśli dobrze pójdzie, przy pomocy pewnej Osóbki, jutro będzie ekstra pościk, tylko tym sprawom poświęcony.
Chcę się bawić razem z Wami, jak małe dziecko, tylko jakaś niepojmująca jestem i dlatego o wybaczenie proszę.
Udanego wieczorku, buziaczki na dobranoc.








wtorek, 23 września 2014

Wio koniku, a jak się postarasz...


 Seria koników w pigułkach.

Witam serdecznie nowe obserwatorki, jakie zagościły w moich skromnych progach Słomianego zapału. Wybaczcie, że nie wymieniam imion, bądź nazw, pod którymi mnie odwiedzacie, ale ten wątek bloga rządzi się jakimiś niezrozumiałymi dla mnie regułami i lokuje Was nie w kolejności, ale gdzie popadnie. Wiem, że są nowe osoby po komentarzach jakie zostawiacie pod kolejnymi postami, i tam Was witam, ale powinno być inaczej, za co serdecznie przepraszam.
Dość jednak tłumaczeń, ponoć tylko winny się tłumaczy.

 Kawusia zaparzona, cisza, spokój, to i pisanie może pójdzie szybko, zwłaszcza  że dzisiaj przygotowałam dużo wcześniej, to co Wam pokażę i będzie to kontynuacja koników w moim wykonaniu hafciarskim. Oczywiście wzory z których korzystałam pochodzą jak zwykle z naszych rodzimych gazetek, ale ich numerów nie będę wymieniała, za dużo szukania w segregatorach. Przepraszam za to.

 Na początek :dawno, dawno temu miałam wzór fajnego konika, a raczej jego łba, i kanwę o rozmiarze większym, niż teraz używam, więc powstał taki oto : Siwek.





Wiadomo, jak to u mnie, wyszywany dla przyjemności, nie doczekał się jeszcze stosownej rameczki, ale nowy właściciel, może to uczyni.....

 Teraz dwie fotki tego samego obrazu przed i po oprawieniu, ten już na ulubionej kanwie 18 -tce.








 Na górnej fotce większe zbliżenie, bardziej widoczne szczegóły, na dolnej fotka robiona z pewnej odległości wiszącego na ścianie oprawionego obrazu / niebywałe, jak u mnie /.
 Jest to haft na podstawie obrazu John Galsworthy /nie jestem pewna pisowni imienia i nazwiska /pt. Wóz z sianem..

 Obrazów z konikami jest więcej, ale żebyście nie miały zbyt dużego pola manewru, do komentowania /co za dużo na raz, to nie zdrowo /, będę je publikować w kolejnych postach. Myślę, że taki sposób będzie Wam odpowiadał i zachęci do zaglądania na blog, by zobaczyć ich kolejne odsłony.  Kto będzie ciekawy, zajrzy, komu się nie spodoba, trudno - przeżyję, ale da mi to do myślenia, co robić by tak nie było.

Jako,że jesień już za oknem, to na osłodę jeszcze jeden obraz. Tym razem to Cztery Pory Roku w mojej aranżacji widokowej, czyli połączone w całość. Tak też można i na dodatek oprawiony.





Bardzo jestem ciekawa, które z zaprezentowanych obrazów zyska najwięcej głosów.
Oczywiście będę skrupulatnie liczyła a który wygra, zobaczymy.

 Kolejne odsłony koników, a może i coś więcej, już w ten piątek. Serdecznie zapraszam , miłego oglądania życząc wszystkim stałym bywalcom, ale i tym nowym również.
Pozdrowienia z jesiennym widokiem na " Prządki "-  trzy skały  naszego krajobrazu.





piątek, 19 września 2014

Jesień, kolorki u Danutki.

    Zbliża się jesień, co z sobą niesie....

Jak zapewne wszyscy zauważyli, dni stają się coraz krótsze, wieczory dłuższe. Dzięki pięknej bezdeszczowej, przynajmniej u nas, pogodzie chciałoby się tylko odpoczywać i podziwiać otaczający nas świat, z jego wszystkimi kolorami. Zauważyliście też, że dołączyłam do zabawy w kolorki u Danutki, czego wyrazem było mnóstwo komentarzy pod moim ostatnim postem, z maleńkim hafcikiem maków. Oczywiście jest mi bardzo miło z powodu  tak licznych odwiedzin, rewanżuję się Wam tym samym, poznając coraz to nowe blogi i wspaniałe osoby, które je prowadzą. Techniki prezentowane przez Was są przeróżne, ale z haftem też kilka spotkałam. Mój skromniutki, młodziutki blog, może nie jest najwyższych lotów, ale żyje się raz i skoro na czytających go, nie mogę narzekać, bo jest ich wielu, to kontynuować moją przygodę z pisaniem  zamierzam. Tak więc, już nie tylko igła z nitką, ale i klawiatura komputera musi być na porządku dziennym. Wiem, przynudzam, też tak macie, czyż nie?

Dlatego teraz konkrety: dwa obrazki z mojego zbioru szufladowego, a że jesień za pasem to o zwierzaczkach czas pomyśleć, oto one : jak zwykle z Haftów Polskich, jedna nitka Ariadna, kanwa 18- tka, haftowany kilka lat temu podczas pobytu w szpitalu, na oddziale reumatologii, gdzie słowom podziwu nie było końca, bo jak to, bo co to, czy mnie to nie męczy, czy to trudno tak szyć? Odpowiadałam, tak jak i Wam, ja tym żyję, pozwala mi to zapomnieć o bólu, jest relaksem, odstresowaczem.


  Drugi obrazek już haftowany w domu, nie na szpitalnym łóżku, też  zwierzątka, ale tym razem leśne, czyli sarenki.





W tym obrazku nie wyszywałam tła, bo sama kanwa to zapewniała, więc nie było potrzeby.

Na początku rozpisałam się, ale teraz gdzieś myśli uciekły. Pewnie zacznę robić sobie konspekty postów, bo wychodzi na to, że połowa z tego co miałam napisać, jakimś cudem się ulotniła. Dzisiejszy post piszę nieco wcześniejszą wieczorową porą, a na następny zapraszam już w następny wtorek. 
Z tego wszystkiego zapomniałam powitać wszystkie nowe Obserwatorki mojego bloga. Czujcie się u mnie, jak u siebie. 
Witam Was w Słomianym zapale.
Do wtorku!




wtorek, 16 września 2014

Trochę nie typowo, zakręcona, bijąca się z myślami.


            Małe jest też piękne.

Dzisiejszy post piszę o innej porze niż zwykle, a to z prostej przyczyny. Jestem sama w domu, nikt nie zabiera mi laptopa, a wieczór ten późny także, wykorzystam inaczej.
Po przeczytaniu i odpowiedzeniu na wszstkie Wasze komentarze do mojego ostatniego posta, zauważyłam, że mimo niezbyt częstego mojego publikowania, zainteresowanie tym co robię wcale nie słabnie. Moi obserwatorzy  rosną "jak grzyby po deszczu", każdą nową osóbkę serdecznie witam, chociaż może nie od razu to zauważam, ale jak tylko to spostrzegam, poprawiam się. Ostatnio był Wyspiański, mam jeszcze jeden obrazek haftowany na podstawie tegoż artysty, ale dzisiaj przekornie zaprezentuję coś mniejszego. Przecież, ileż można obrazków nahaftować, tak więc, ściągnięty z netu wzorek maków, nieco przerobiony przeze mnie, bo w oryginale było mniej kwiatków, a mnie pasowało więcej, tak by dostosować do posiadanej ramki  /oczywiście jeszcze nie oprawiony, jak to u mnie /. Kanwa jak zwykle 20, mulina Ariadna, jedna nitka, oto i on:




 Mały, nawet fotka nieźle przycięta, jak na moje możliwości. Kiedyś i tę funkcję opanuję.

Zgłaszam obrazek na Wrześniowe Wyzwanie Kolorystyczne u Danutki.



 Następny mały obrazek, to : " Żyd liczący pieniądze " autorki Doroty Łaz, pochodzący z Haftów Polskich z któregoś tam roku, wielkość w krzyżykach  106 na 133, też na 20 -tce, Ariadną.

     Fotka nawet przycięta , dochodzę d..o wprawy, powolutku, powolutku.

Jako, że sezon w pełni od dawna, przynajmniej u nas, podniosę Wam znowu ciśnienie, grzybami

.zebranymi w piątek i niedzielę.
    ..


 


 To jest całość zbioru piątkowego w trakcie segregacji, za późno sięgnęłam po aparat, a mężulo już zabrał się do roboty przy nich, stąd fotki częściowe.






To już niedzielny zbiór rydzy, prawda, że spory? Na spodzie tego kosza były jeszcze wspaniałe podpinki, ale fotki już nie zrobiłam. Dość, że mężuś miał całą niedzielę " z głowy " żeby to wszystko przetworzyć, a jeszcze, jak zwykle słoików mu zabrakło, więc nie obyło się bez wyprawy na zakupy.









  To na dowód , ze poprzednie przetworzone, a w piwnicy trzeba zrobić miejsce na składowanie tych przetworów.

Od dzisiaj, postaram się o regularność publikacji moich postów, czyli będą to wtorki i piątki. Muszę się jakoś zmobilizować, bo systematyczność, poukładanie, to mój wielki problem. 
Dlatego, taka deklaracja powinna, ale czy się sprawdzi, przynieść zamierzony skutek. 
Do następnego " pisemnego usłyszenia", już w piątek, tylko o której godzinie, to same zobaczycie. Miłego, słonecznego dnia Wam życzę.

czwartek, 11 września 2014

Dwie odsłony Wyspiańskiego, co następne....?



Dziewczynka z dzbankiem . S.Wyspiański


Minęło kilka dni od mojego poprzedniego wpisu na blogu, ale Wasze blogi regularnie podczytywałam zostawiając ślad w postaci komentarzy.
Nigdzie nie jest powiedziane, że muszę pisać codziennie, czy też co dwa, trzy dni, jak to czynią niektóre z Was. Ja piszę, wtedy gdy mam chęć i ochotę, by podzielić się z Wami moimi odczuciami, czy też pracami. Może nie jest to zbyt często, ale same wiecie, jak to jest.

Dzisiaj zaprezentuję Wam jeden obrazek w dwóch odsłonach, jak sugeruje tytuł. Będzie to "Dziewczynka z dzbankiem" Stanisława Wyspiańskiego, obrazek według wzoru z Haftów Polskich sprzed wielu lat. Wyszyłam takich samych obrazków trzy, z czego jeden oprawiony, ofiarowałam sąsiadce, która tłumaczyła mi urzędowe pisma z j. niemieckiego na j. polski, i nie chciała za tę pracę zapłaty, ale obrazek , to i owszem przyjęła z wielką radością. Wiecie też, że jestem fanatyczką pewnych haftów, i jak któregoś nie mam w swoim posiadaniu, to jestem chora, dlaczego mam ich nie mieć.  W niedługim czasie powstał następny na kanwie 18, bo taką wtedy dysponowałam, oczywiście mulina  Ariadna. Oto on:






Za jakiś czas, stałam się szczęśliwą posiadaczką jeszcze drobniejszej kanwy 20 - tki, i o wyhafownej już Dziewczynce zdążyłam zapomnieć, że ją mam, za to gazetka z wzorkiem  sama wlazła mi w ręce i wyszyłam następną. Tym sposobem, mam dwa niby takie same, a jednak inne obrazki Wyspiańskiego. Teraz drugi dla porównania z pierwszym, dodam że różnią się tylko wielkością materiału, który zużyłam do ich powstania.





Niestety ,mój aparat nieco przyciął prawą stronę drugiego obrazka, a nie mam zapasowych baterii, by móc to skorygować, więc musicie zadowolić się taką wersją. Osobiście wolę ten na 20 - tce , jest delikatniejszy i bardziej  "pełny". Te z Was, które haftują wiedzą o czym mowa.

  Teraz odpowiem Katarzynce i Ani Jacewicz, bo tak obiecałam;  

Dziewczyny, kanwę o którą pytałyście, kupiłam jakiś czas temu; 3 - 4 lata, ale jest nadal w sklepie tekstylnym u  nas w Krośnie, tylko z kolorów dostępnych na dzień dzisiejszy , są biały i kremowy / inne kolory na zamówienie Pani sprowadza./cena 26 zł za mb, szerokość 160 cm, produkt polski, bawełniany, usztywniony. Ania wie, jak się na nim wyszywa, bo ma jego kawałek, jako "przydasię", i z tego co widziałam na jej blogu, całkiem nieźle jej to idzie. Przestawić się z kanwy gobelinowej na typową kanwę do krzyżyków, na pewno nie jest jej łatwo, ale czemu miałaby nie spróbować. Ciekawa jestem, jak wyszywałoby się jej na tej mojej drobnicy 20 -tce.Podeirzewam, że dostałaby oczopląsu i czym prędzej rzuciłaby to " w diabły ".Aniu, mam nadzieję, że się za takie stwierdzenie nie pogniewasz na mnie.

Mój stały czas publikacji posta, jest zachowany, ale " nocne Marki " tak mają.

Wam też spokojnej nocy życzę, kolorowych snów z haftami, lub bez, papierową wikliną, pięknymi ogrodami, pełnymi kwiatów, karteczkami na przeróżne okazje.
Baj, baj wszystkim. 


sobota, 6 września 2014

Słomiany zapał, nie wygasł, trwam na posterunku.

Witam nową osóbkę z nickiem :blasiuk.

Co oznacza ten tytuł, zapewne wiele z Was się zastanawia, ja też, więc sprawdziłam i co znalazłam, takie oto  fotki









Nie są może, najlepszej jakości, ale pochodzą z netu, który przekopywałam, by znaleźć przyczyny, przez które nie byłam w stanie komentować na Waszych  blogach. Na nic się zdały długie  godziny ślęczenia w sprawdzaniu uatawień bloga, byłam bezsilna.
Wreszcie przypomniałam sobie, że przed formatowaniem laptopa, miałam jeszcze jedną przeglądarkę, /podpowiedź z for ,szukających tak jak ja /.Zrezygnowana, ściągnęłam Mozillę Firefoksa, i jakież było moje zaskoczenie, jestem , wróciłam do społeczności, mojego wirtualnego świata, moich kochanych komentatorek, ich blogów, i możliwości wyrażania swojego zdania. 
Wybaczcie, mi Kochanieńkie, za to moje niebycie z Wami przez tak długi czas, ale złośliwość rzeczy martwych /w tym przypadku, źle skonfigurowanego systemu- prawdopodobnie/nie zna granic. Tylko, ja nie nazywałabym się tak, jak się nazywam, żeby odpuścić. Słowa Ani / Anek73/ dały mi dużo do myślenia i doprowadziły do szczęśliwego zakończenia, tych problemów. Oczywiście, nie mam do niej żadnych pretensji, sama zachęcam, byście nie tylko, chwaliły, ale i krytykowały, bo to jest bardziej motywujące do starania się , aby było lepiej.

Ale, ale rozpisałam się, jak dziecko. Jedno wiem, już zostanę z moim blogowaniem na tej przeglądarce, te inne będę używała do innych celów internetowych.

Teraz pokażę , tym razem oprawiony haft, cieszący oczy od długiego już czasu, wiszący na honorowym miejscu , na ścianie.  

Oto on:


Jak widać Stworzenie Adama, według Michała Anioła, wzór ze Złotej Kolekcji Haftów Polskich, kanwa 18, mulina Ariadna. . Wyhaftowany zaraz jak tylko pokazała się gazeta. Trwało to około 4 miesięcy, niemal całymi dniami, tylko tym się zajmowałam, a moje ręce, już wtedy wyglądały tak:




Zdjęcie niezbyt miłe, ale powiem Wam, stan tych łapek, wcale się nie poprawił, a wręcz pogorszył. Dziękuję Bogu, że daję radę jeszcze haftować, bo inaczej, to tylko  " wariatkowo " by się dla mnie nadawało.

   Teraz chwalę się skończonym widoczkiem, już wypranym, ale nie prasowanym, tak mi spieszno go pokazać.





 Osobiście nie jestem zadowolona z jego wyglądu, ale skoro już jest, to oglądajcie i oceniajcie.

 Jeszcze uraczę Was dzisiejszym zbiorem mojego Pana  Męża, trochę do suszenia, a rydze do marynaty na sałatki dla Córci:


     te do suszenia.

 
                                      
te do marynaty.



  Kochaniutkie, zanudziłam Was na śmierć, tymi moimi wywodami, ale, no cóż poradzę.
Na Wasze komentarze, z poprzedniego  posta,odpowiem jutro, bo dzisiaj już pólnoc za pasem, wypadałoby iść spać.

Dobrej nocki Wam życzę, kolorowych snów.





              
                                                 



czwartek, 4 września 2014

Powrót marnotrawnej na blogowe szpalty.

 
  Czas najwyższy wrócić do pisania.
  Bardzo serdecznie witam w moich blogowych progach nowe obserwatorki : Mariwon i Chomicek. Przepraszam, że do tej pory tego nie robiłam, ale tak jakoś wyszło.Witam więc, czujcie się jak u siebie.

  Bloger i inne witryny zaczęły " lecieć z nami wszystkimi w kulki ". Co wejdę na jakąkolwiek stronę, same zmiany, nie lubię tego, Wy zresztą także skarżycie się na wiele trudności z tymi nowościami  związane. Od pewnego czasu nie mogę komentować pod Waszymi postami, chociaż kilka razy udało się, stosując inny sposób na obejście tych niedogodności.  Już myślałam, że będzie dobrze, ale niestety, pomyliłam się. Teraz już kompletnie nic nie mogę skomentować, a tak lubię to robić.
    Przez te wszystkie zawirowania odechciewało mi się nawet haftowania, a cóż dopiero mówić o pisaniu.
   Na Waszych blogach bywam, czytam, ale nie komentuję. Jak tylko wszystko się wyjaśni w Blogerze, to nie omieszkam pozostawić po sobie ślad w komentarzach, tam gdzie teraz jest to niemożliwe.
    Bardzo dziękuję pewnej osobie, która napisała do mnie "zaniedbujesz nas" / ta osoba wie o kogo chodzi, więc nie będę jej wymieniać/. Zgadzam się z tym stwierdzeniem i przepraszam za moje milczenie.
    Dość jednak tych tłumaczeń, przechodzimy do przyjemniejszych spraw.
   Widoczek jeszcze nie udało mi się skończyć, dlatego pokażę dwa hafciki wykonane dość dawno.


     Obrazek został oprawiony, niestety fotki brak, i podarowany komuś w podziękowaniu za coś. Wiem jak to brzmi, ale takie są fakty. Drugi obrazek też jeszcze nie doczekał się stosownej ramki, ale.....


 Jest wyszyty w szarościach, Ariadną w jedną nitkę na kanwie 18 ct. Wzór z Haftów Polskich, albo Kramu z robótkami. Mam ich tyle, że nie jestem w stanie wszystkiego spamiętać.
    Wyszywam, dla samej przyjemności wyszywania, a czasem zdarzy się, iż kogoś takim hafcikiem obdaruję, do samodzielnej oprawy, jak temu komuś pasuje.

    Ponieważ nie było moich postów przez ostatnie dwa tygodnie, mam dla Was zaległe fotki z 27.08. z grzybobrania. Z tego co podczytałam na Waszych blogach, już i u Was zaczęły się grzybki pokazywać. Tak więc, pokazując te zdjęcia, życzę Wam takich, a nawet większych, udanych zbiorów.


   To dwa kosze pełne prawdziwków, oraz  cztery kanie -wyśmienite, niektórzy twierdzą, że nawet lepsze niż schabowe kotlety.


 Tutaj zawartość wyłożona na stół z przedłużeniem stolnicą, bo się nie mieściły, a kanie wylądowały na parapecie okiennym, powyżej, aparat już ich nie uchwycił, niestety. Były jednak widoczne w koszyku po prawej stronie na pierwszym zdjęciu. Zostały skonsumowane przez mojego starszego syna, który zawitał na krótki urlop z Anglii, mojego męża, i jeszcze sąsiadka z piętra poniżej nas mieszkająca, się na nie załapała. Tak więc, nic się nie zmarnowało.

   Kochani moi teraz spróbuję opublikować ten post, ale ewentualne Wasze komentarze doczekają się zbiorczej odpowiedzi w następnej publikacji posta.
  Miłego odpoczywania w zbliżającym się weekendzie.